Powrót   Śpiewnik                                                                                                     

sł. K. Wierzyński
muz. R. Pomorski

            Żadnych słów

 

Od rana włóczę się po mieście,
Ciepły wiatr wodzi mnie za nos.
Każdym oddechem błogosławię
Mój niedorzeczny, głupi los.
Zda się - nie żyję – jestem żyta
I myślę chyba wciąż na wspak
Niemądrej głowie, którą kiwam
- i wszędzie mówię „tak”!

        Nie mam już w sobie żadnych słów,
        Które bym rzucał nadaremnie,
        Prócz tej radości, tego smutku,
        Co sam się wydobywa ze mnie.

        Nie mam już w sobie żadnych słów,
        Którymi chciałbym w świat uderzyć.
        Pytam się szeptem i dlatego,
        Ażeby jeszcze głębiej wierzyć.

        Nie mam już w sobie żadnych słów,
        Ani mi żadnych nie potrzeba.
        Ty do mnie przemów, utajona
        W wysokich wiekach, prawdo nieba.

Bez żadnych „ale” moi złoci,
Jakim sposobem? Po co? Kto?
Znamy się wszyscy osobiście
I słońce świeci, nie ma co.

I tak najlepiej, najszczęśliwiej,
Wielkie „nic” da największą treść.
Kupimy sobie garść winogron
I śmiejąc się będziemy jeść.

        Nie mam już w sobie żadnych słów...