sł. W. Jarosz
muz. R. Pomorski
Blues 6.05
Szósta pięć, świta już, budzi mnie zaspany blues.
Włączam prąd, w kuchni gaz, ziewa czajnik, filiżanka, moja twarz.
Muzyka moich poranków, dźwięcznych budzików, odlatujących snów
Muzyka moich poranków, dźwięcznych budzików, odlatujących snów
Przystaje na krawędzi dnia,w uszach gra, w duszy gra,w sercu gra.
Muzyka moich poranków, dźwięcznych budzików, odlatujących snów
i gwiazd — przelotnych kochanków, w objęcia nocy odchodzących znów.
Kawy łyk, w głowie luz, radio gra, radio gra, w radiu blues.
i gwiazd — przelotnych kochanków, w objęcia nocy odchodzących znów.
Z okna blask, z kranu deszcz, mokną włosy, mokną dłonie, szyja też.
W lustrze ja, za mną tuż, zaspany blues, zaspany blues, zaspany blues.
i gwiazd — przelotnych kochanków, w objęcia nocy odchodzących znów.